czwartek, 24 marca 2016

55. TEN JEDYNY (E.Giffin) [25/2016]

Tytuł: Ten jedyny

Autor: Emily Giffin

Gatunek: Literatura kobieca

Powieść amerykańska

Ilość stron: 523

Wydawnictwo: Otwarte

Rok wydania: 2014

 

 Powieść rozpoczyna się od pogrzebu Connie Carr- matki Lucy, która jest najlepszą przyjaciółką Shei, głównej bohaterki. Shea próbuje pocieszać swoją przyjaciółkę i jej rodzinę, a szczególnie jej ojca- trenera Carra. Przez całą powieść ten mężczyzna występuje przede wszystkim jako Trener, pisany z wielkiej litery. Pan Carr trenuje słynną drużynę futbolową, a Shea pisze artykuły i jest totalnie zafascynowana tym sportem. Trener Carr widzi w niej jednak większy potencjał i poleca ją do pracy w większej gazecie. Shea waha się, lecz przyjmuje nową pracę w "The Post". Międzyczasie Shea rozstaje się ze swoim nieco nieodpowiedzialnym i przygłupawym chłopakiem Millerem. Lucy i jej rodzina bardzo powoli dochodzą do siebie po śmierci najbliższej osoby. Porządkują rzeczy i wspomnienia. Trener Carr to mężczyzna całkiem przystojny, przed sześćdziesiątką i samotna matka Shei chętnie by się nim zaopiekowała...

 Shea pisze artykuły o kolejnych zwycięstwach drużyny Trenera i zaczyna się spotykać z niezwykle przystojnym i utalentowanym graczem- Ryanem Jamesem. Początkowo romans kwitnie. Ryan jest zabawny, uwodzicielski i popularny, co nieco przeszkadza Shei. Gdziekolwiek nie wspomni o tym, że się spotykają, wywołuje to fale zazdrości i zachwytów. Lucy jest zadowolona z wyboru Shei. Nie cierpiała Millera, a Ryan przy nim to grecki bóg- ucieleśnienie wszystkich cnót. Ta piękna bajka nie zadowala jednak Shei. Ideałem mężczyzny jest dla niej... Trener Carr. Ale czy mogłaby spotykać się z ojcem swojej przyjaciółki, który w dodatku niedawno stracił żonę?

 

Powieść naszpikowana jest futbolową terminologią i nazwami różnych zespołów, co bardzo mi przeszkadzało w czytaniu. Główny wątek dziennikarki sportowej jest dobry, ale za dużo tutaj tych sportowych szczegółów. Lepszym rozwiązaniem byłyby ogólnikowe sformułowania zrozumiałe dla polskich czytelników. Nie jest to typowy, słodki i szczęśliwie kończący się romans. Mamy tu do czynienia z trudną miłością i niezrozumieniem. Shea pielęgnowała swoją miłość do Trenera przez lata. W dzieciństwie był dla niej jakby ojcem bo jej tatuś postanowił mieć drugą żonę i drugą córkę, a Shea cierpiała. Trener to wzór cnót. Całe życie spędził z jedną kobietą, której nie zdradzał. Poświęcił się dla sportu, nie zaniedbując przy tym rodziny.

 Pozycja godna uwagi, ale nieco męcząca w lekturze z uwagi na sportową tematykę, nie do końca dla mnie zrozumiałą. 

 

Książka przesłana przez KSIĄŻKI KOBIECYM OKIEM