sobota, 7 listopada 2015

11.ŚNIEŻYNKI (L.Fabisińska)




Otóż, sugerując się tytułem na pewno kilkoro osób pomyśli, że to powieść związana ze śniegiem i być może z Bożym Narodzeniem. Błąd.

"Śnieżynki" to przepiękna opowieść o miłości, trudnych wyborach i dojrzałości.

Mateusz i Monika to małżeństwo bezskutecznie starające się o dziecko już od kilku lat.
 Dagmara i Igor są ich całkowitym przeciwieństwem. Wyluzowani, szczęśliwi, bogaci, w ogóle nie myślą o rodzicielstwie... ale pewnego dnia Dagmara postanawia, że oto w swoim kalendarzu znajdzie czas na ciążę.Wszystko ma obliczone i opracowane. Niestety jej ciało nie jest gotowe.

Mateusz i Igor przypadkowo spotykają się w klinice leczenia płodności. Okazuje się, że Mateusz to klasowy fajtłapa sprzed lat zwany Frędzlem, a Igor był jego prześladowcą. Być może oni poprzestaliby na jednorazowym wypadzie na piwo, ale ich żony powoli zaczęły się ze sobą dogadywać.

Kiedy okazuje się, że zawiodły już wszelkie formy leczenia i pary muszą się zdecydować na in vitro, w związku Moniki i Mateusza pojawiają się zgrzyty. Rodzina Mateusza to zagorzali katolicy. Wuj to słynny biskup, który już za chwilę ma szansę zostać kardynałem, a brat Mateusza to proboszcz parafii na Żoliborzu. Dagma i Igor nie mają problemów z podjęciem decyzji o in vitro. Po czasie jednak okazuje się, że dziecko było marzeniem tylko Dagmary...

Doskonała powieść. Podziwiam autorkę za umiejętne przekazanie wiadomości medycznych w sposób jasny i zrozumiały. Akcja toczy się szybko. Fabuła nie zanudza w żadnym momencie. Porusza tak ważne problemy bezpłodności, zagadnienia natury moralnej. Liczę na dalszy ciąg tej opowieści. Zdradzę tylko, że nie kończy się ona jednoznacznie....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz