piątek, 6 listopada 2015

9. MAMINSYNEK kontra 10. ROSÓŁ Z KURY DOMOWEJ (N.Socha)

Leander i Matka (pisane, ba nawet mówione zawsze z Dużej Litery) to para idealna. Matka od zawsze wystarczała Leanderowi za towarzyszkę zabaw, przyjaciółkę, ale w pewnym momencie zrozumiał, że potrzebuje czegoś więcej- własnej kobiety. Niestety kolejne związki nie były tak kryształowe i wspaniałe jak ten z Matką. Wreszcie, gdy na horyzoncie pojawia się Amelia, Leander zakochuje się prawdziwie. Oczywiście toksyczna Matka nie daje za wygraną, ale Amelia to godny przeciwnik...
Nadopiekuńczość Matki Leandra i opis jego dzieciństwa są przezabawne.

„(...) Wtedy też przyrzekłem sobie, że w przyszłości będę ojcem idealnym. Twardym, odważnym, męskim. Takim jak moja Matka.”

Nieomal czterdziestoletni mężczyzna aż tak zafascynowany swoją Matką? Myślę, że to możliwe. Mimo, że powieść śmieszy, to z drugiej strony warto zastanowić się nad problemem toksycznej relacji Matka- syn.

Część, w której narratorem jest Leander o wiele bardziej przypadła mi do gustu, niż część druga, opowiadana przez Amelię. Trudno tu polemizować. Leander jest zabawniejszy. Jego życie z Matką bawi, a Amelia to twarda kobieta, próbująca wydostać swojego ukochanego ze szponów Matki.

Główną bohaterką powieści jest Wiktoria- porzucona przez męża idealna kura domowa. Zna sposoby na wywabienie każdej plamy, gotuje we wszelkiego rodzaju dziwacznych garnkach, wie nawet jak zaprojektować skalniak. Ale co z tego, skoro jej własny mąż wybiera "fascynującą, przetwarzającą informacje na poziomie abstrakcyjnych idei oraz zdolną do szybkiego i adekwatnego znajdowania odpowiednich słów" Annę. Wiktoria postanawia odciąć się od wszystkiego i wyjeżdża do ciotki Klary do Niemiec. Tam powoli odzyskuje siły i poznaje kolejne jakże podobne do siebie, "ukurzone" kobiety, Wraz z Leą, Marą i Judith postanawiają gotować toples, lecz z zakrytymi twarzami bojąc się upokorzenia i rozpoznania.
Śmieszą w tej powieści porównania męża między innymi do knura czy opowieść o dziecięcym wstydliwym sekrecie Wunibalda, ale w sumie ta powieść nie przekonuje mnie tak jak MAMINSYNEK.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz